Po Kolei

Jakoś od samego rana dziś mnie prześladuje pech
W świat odeszła ukochana wczoraj więc piłem za trzech
Wziąłem za łóżko podłogę w skutek wczorajszych psot
A do tego przez drogę przebiegł mi czarny kot
Każdy problem do mnie wraca.
Jezu jak się nie wyspałem! C
hyba takiego kaca jeszcze Nigdy nie miałem!
I choć nerwy mam ze stali to nie widzę już
nadzieji, bo jak już coś się wali, to się wali po kolei!
W przedpokoju miałem ciemnie wczoraj gdy do lustra
piłem, by nie było zbyt przyjemnie to tak wyszło, że je zbiłem.
Jest rachunek, brak przesyłek,
w skrzynce nic oprócz niego
Mogę nim podetrzeć tyłek bo zapłacić nie mam z czego.
Rano wstała lewa noga, więc się do kościoła wije, bo j
ak trwoga, to do Boga, z czym już nawet się nie kryję
Człowiek jemu się pożali a on że święci tak
chcieli, że jak już coś się wali, to się wali po kolei.
"Będzie gorzej",
pomyślałem a więc by nic się nie stało. Nie
malowane odpukałem, ale to nic nie dało
Nie wiem czy tak dłużej mogę i jak
uśmierzyć ból, a do tego na podłogę rozsypałem sól
Biorę z flaszki łyk, wychodzę, idę obijając ściany, mówię
przechodniom po drodze "ja nie jestem pijany!
" Mundurowi obok stali a więc na izbę mnie
wzieli, bo jak już to się wali to się wali po kolei...
Gdy się wszystko w głowie miesza ty barczenie na to miej, b
o ta myśl w sumie pociesza, że po wszystkim jest okej, i
nie pogub się w tym wątku, bo tak jest bez wątpienia, że
kiedy jest w pożądku to się tego nie docenia, le
cz na skutek tej zabawy moje myśli tak się mają, ja
k to jest że fajne sprawy się po sobie nie zgadzają, wi
ęc gdy losy rozdawali,
chyba innego nie mieli, że jak już coś sie wali, to się wali po kolei



Credits
Writer(s): Wojciech Szumanski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link