Bohomazy
Oni chcą tu napisać na siłę coś co by się sprzedało
Ja zatłoczony mózg myślami mam co się tam działo
Nikt nie wyciąga konsekwekcji
Mam milczeć
Bo jestem prowodyrem, mówią mi
A ja strzelam na te obelgi jak z karabinu
Dre sie znoów co boli mnie jak z jakiegoś filmu
Niezrozumiana, się poczuwam
Wszystko na marne
I na chwile skrucha
Nie umiesz kłamac to kurwa nie klam
Na co ma sie dziać ten teatr?
Chce wlaczyc reapera,mieć na chwile spokój
Biore wino,a blanty paliłyby się w okół
Gdyby można pomarzyć i pomilczeć
I mam w nosie czarne fikcje
I mam w nosie twoje,,idź gdzieś "
A idź pan z tym
Powiedziałam ostatni raz, teraz przeleje na frazy
Nie chcę już płakać, wkurwiać się, widzieć bohomazy
A to głównie bohomazy nie?
I naznaczony staje się dzień
Trochę dręczące
Zmęczenie po drodze
Oddycham póki mogę
I czuję,że to nie koniec
Nie, to koniec nie
Nie to nie koniec nie
Nie nie to nie koniec
Nie
Nie
Ludzie znikają, odchodzą i błądzą gdzieś
Muszę iść po tytoń, kurwica bierze mnie
Nie mogę patrzeć i słuchać,nie mogę, mówię to często
Zniewolone chore społeczeństwo
Gdzie to wsparcie,gdzie rodzina
Gdzie ta miłość, gdzie familia
Gdzie to wsparcie,gdzie rodzina
Gdzie ta miłość, gdzie familia
Jedynie widzę coca-cola do obiadu świątecznie
Sami wiecie
Taka Karma, niby zawsze wraca
Znów siedzę sama, znów siedzę na moment sama
Wyolbrzymiam mój strach
Więcej czuć, artysta tak ma
Nie wiem czemu, ale tak ma
Niewytłumaczalne zmiany, myślą sobie starsi
Wieczna młodość to pasowałoby mi
Nie za lekko
Nie pogubić się w tym
Nie za ciężko
Barki w normie, nie syf
Nie za lekko
Nie pogubić się w tym
Nie za ciężko
Barki w normie, nie syf
Niewytłumaczalne zmiany, myślą sobie starsi
Wieczna młodość to pasowałoby mi
Będę walczyć o lepszy dzień,bez kłamstewek co dręczą cię
Zero zwalania winy,szczęśliwy co nie musi kryć łez
A patrzy do przodu nie wstecz
Będę walczyć o lepszy dzień,bez kłamstewek co dręczą cię
Zero zwalania winy,szczęśliwy co nie musi kryć łez
A patrzy do przodu nie wstecz
Nie, to koniec nie
Nie to nie koniec nie
Nie nie to nie koniec
Nie
Nie, to wiem
Uśmiechnięta twarz,to ją chcę widzieć
Zamknij oczy,nie chcesz no to idź se
Niby zawsze wraca-taka karma
Niby zawsze wraca-taka karma
Niby zawsze wraca-taka karma
Niby zawsze wraca-taka karma
Żywy świt wita nas
Ja zatłoczony mózg myślami mam co się tam działo
Nikt nie wyciąga konsekwekcji
Mam milczeć
Bo jestem prowodyrem, mówią mi
A ja strzelam na te obelgi jak z karabinu
Dre sie znoów co boli mnie jak z jakiegoś filmu
Niezrozumiana, się poczuwam
Wszystko na marne
I na chwile skrucha
Nie umiesz kłamac to kurwa nie klam
Na co ma sie dziać ten teatr?
Chce wlaczyc reapera,mieć na chwile spokój
Biore wino,a blanty paliłyby się w okół
Gdyby można pomarzyć i pomilczeć
I mam w nosie czarne fikcje
I mam w nosie twoje,,idź gdzieś "
A idź pan z tym
Powiedziałam ostatni raz, teraz przeleje na frazy
Nie chcę już płakać, wkurwiać się, widzieć bohomazy
A to głównie bohomazy nie?
I naznaczony staje się dzień
Trochę dręczące
Zmęczenie po drodze
Oddycham póki mogę
I czuję,że to nie koniec
Nie, to koniec nie
Nie to nie koniec nie
Nie nie to nie koniec
Nie
Nie
Ludzie znikają, odchodzą i błądzą gdzieś
Muszę iść po tytoń, kurwica bierze mnie
Nie mogę patrzeć i słuchać,nie mogę, mówię to często
Zniewolone chore społeczeństwo
Gdzie to wsparcie,gdzie rodzina
Gdzie ta miłość, gdzie familia
Gdzie to wsparcie,gdzie rodzina
Gdzie ta miłość, gdzie familia
Jedynie widzę coca-cola do obiadu świątecznie
Sami wiecie
Taka Karma, niby zawsze wraca
Znów siedzę sama, znów siedzę na moment sama
Wyolbrzymiam mój strach
Więcej czuć, artysta tak ma
Nie wiem czemu, ale tak ma
Niewytłumaczalne zmiany, myślą sobie starsi
Wieczna młodość to pasowałoby mi
Nie za lekko
Nie pogubić się w tym
Nie za ciężko
Barki w normie, nie syf
Nie za lekko
Nie pogubić się w tym
Nie za ciężko
Barki w normie, nie syf
Niewytłumaczalne zmiany, myślą sobie starsi
Wieczna młodość to pasowałoby mi
Będę walczyć o lepszy dzień,bez kłamstewek co dręczą cię
Zero zwalania winy,szczęśliwy co nie musi kryć łez
A patrzy do przodu nie wstecz
Będę walczyć o lepszy dzień,bez kłamstewek co dręczą cię
Zero zwalania winy,szczęśliwy co nie musi kryć łez
A patrzy do przodu nie wstecz
Nie, to koniec nie
Nie to nie koniec nie
Nie nie to nie koniec
Nie
Nie, to wiem
Uśmiechnięta twarz,to ją chcę widzieć
Zamknij oczy,nie chcesz no to idź se
Niby zawsze wraca-taka karma
Niby zawsze wraca-taka karma
Niby zawsze wraca-taka karma
Niby zawsze wraca-taka karma
Żywy świt wita nas
Credits
Writer(s): Patrycja Kochan
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.