My Ci Tego Nie Powiemy

Dzisiaj luźny klimat, ale rzewna nuta w duszy gra
Stąd bunt względem zła
A te na murach dziwne banialuki to jest dla nas znak
Żeby ze stu procent dwieście dać
Ciągle kładziem podwaliny jak 600V wtedy
Wcale nie dla zgrywy, wcale nie na kredyt
To ma trwać i lśnić, kiedy my żyjemy
No bo kto jak nie my i jak nie teraz to kiedy?
Mama nauczyła mnie mówić, ulica dała głos i ludzi
Dzięki którym zeszła ze mnie ta jebana złość
Gniew i pycha, która więzi w świecie ocen
Dziś bliski dla bliskich i sam dla siebie bossem

Nikt nie mówił nam, że będzie lekko
Nikt nie mówił nam, że będzie łatwo
I my ci tego nie powiemy też
Życie czasem daje niezły wpierdol
Może się wydawać, że już nic nie warto
Lecz my ci tego nie powiemy, nie

Nie rozszerzam źrenic, prędzej wrzucam na powieki ciężar
Może coś zmieni się w tej kwestii, w sumie to kwestia podejścia
Jestem z podziemi, a tutaj każdy chce dotykać nieba
Ale wzbić się nie jest łatwo, swój doświadczeń dźwigam plegar
Gdybym się bał nigdy nie miał bym nic w garści
W krew mi weszła konsekwencja, załapany bakcyl
Aspiracji zastrzyk, pompowany wprost do kabli
Każdy z nas z osobna to jest tej kompanii admin
My to brude sample, obdrapane majki
Gięte blachy, żaden plastik, srebro, nie samarki
Ten głos pokolenia znika, ziomuś, średnio mnie to martwi
Odpal ten kawałek, nagraj swój, weź się nim natchnij

Jestem z podziemi, a stąd jest do dna blisko
I upaść można nisko, lecz wstawanie się tu ceni bardziej
Bo słychać krzyk kamieni, strefa cieni, ludzkich wraków
Gdzie wszyscy są jak rodzinka jakby
Jak włoska kolacja, lepiej tu pomału leźć
Od nadmiaru polskiej pasty będziesz mógł tylko papki jeść
Liczy się każdy dzień, choć magistrzy nawet liczą całki, wiesz
Lecz nie damy stłamsić się
Krzyże na bary i kroczymy dumni
Wszędzie dotrę jeśli będę szedł z moimi ludźmi
Będzie dobrze jeśli jest co jeść i ciągłe ruchy
Trochę snu, jasne cele i żadnej zamułki

Nikt nie mówił nam, że będzie lekko
Nikt nie mówił nam, że będzie łatwo
I my ci tego nie powiemy też
Życie czasem daje niezły wpierdol
Może się wydawać, że już nic nie warto
Lecz my ci tego nie powiemy, nie

Jesteśmy z podziemia, co teraz, to czas pokaże
Coś się pozmienia, ten schemat, to pasmo zdarzeń
Nie wpadam w letarg, po prostu z wolna odbieram
Po prostu robię to z serca a nie dla willi z tarasem
Ty kminisz tą fazę, czy to już czysty hard trip
Robię to z klasą, nie dla kasy jak Eric i Patrick
Na rewiry wpadnij i się tym delektuj
Rozkręcamy peklun bo mamy w tym parę lat praktyk
W rapie kontakty i bite piony ziomalom
Czysty przekaz podziemia a nie kręcony makaron
Osiedlowy dekalog, sowity rympał, są bity
To pizgam rymy ostrzejsze niż brzytwa, ta



Credits
Writer(s): Jakub Franciszek Knap, Sebastian Wiktorowski, Krzysztof Ryndala, Jakub Kaczmarek
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link