Smartwatch

W życiu bywa różnie, więc lepiej się skup
Nie jedziemy jednym wózkiem, bo ja mam swój
Czasem wpadam w próżnie i ciężko mi wyjść
Ale w drodze po sukces, dam radę i z tym

Pierdolonym gównem, co chce mnie zatrzymać
Tak samo jak Psy kiedy widzą black BMA
Tak samo jak ty kiedy zobaczysz Czike
Chciałbyś jej zatrzymać, lub polizać pięć liter

Ja się widzę na szczycie, ale co jest tym szczytem?
Czy szczyt cierpliwości czy zaszczyt bycia VIP'em?
Poskładanie całości to trochę jak z Rubikiem
Dorwanie się do kości, nie musi być wynikiem

Życie uczy mnie codziennie, całkiem nowych rzeczy
Czasem mi to szkodzi, ale zawsze po, uleczy
Nie daje radości, samo wypychanie kiesy
Daje radość jak kogoś obok mnie też to cieszy, ej

Czemu więcej to z czasem jest mniej, jakby czas kurczył cel
Zakładam zegarek na rękę, z przekleństwem którym jest
Chcę wszystko mnożyć na potęgę, przyznam nie idzie źle
Znowu poczułem się jak we śnie, ale to nie był sen

Odkąd pamiętam wolę boso w ostrogach
Niż żeby, nosili mnie na rękach (tak)
Gdy jest gametime ja nabieram tempa
Jak automat sam się nakręcam (jazda)
I czuję się jak złoty Patek, patrzę jak tu tylko znaleźć patent
Żeby mieć go na łapie

Dziś dres zostawiam w szafie, bardziej mi pasuje gajer
Spinam Mankiet (ta), jestem pod krawatem
Jak Nightwatch niby po jasnej
Ale chodzę w nocy jakbym był po tamtej
Gdy wracam mam tarcze
Trzeba być smart zawsze
O to chodzi w tej bajce

Czemu więcej to z czasem jest mniej, jakby czas kurczył cel
Zakładam zegarek na rękę, z przekleństwem którym jest
Chcę wszystko mnożyć na potęgę, przyznam nie idzie źle
Znowu poczułem się jak we śnie, ale to nie był sen

Moich kroków nie doliczył by się smartwatch
Na playliście Czajkowski i Carl Cox
Ostatnio jestem ignorantem, mało co się jaram rapem
Ale z takim bitem to siemanko

Lecę, z kolegami robię becel
Na pasji do muzyki, a nie walce o atencję
Kiedy to zleciało? Dekada za dekadą
Chcesz marnować mój czas? Chyba pojebało

Łoł, ważę słowa jak diler
Moja historia jest zapisana rymem
Zaglądasz mi na konta i za kurtynę
Lepiej zajmij się panną, bo ktoś Ci ją odbije, synek

Czas to pieniądz, a szczęśliwi go nie liczą
Ale bez niego to jest tylko słaby sitcom
Jak Testoviron, dla równowagi
Drogi sikor na nadgarstki, nie kajdanki

Czemu więcej to z czasem jest mniej, jakby czas kurczył cel
Zakładam zegarek na rękę, z przekleństwem którym jest
Chcę wszystko mnożyć na potęgę, przyznam nie idzie źle
Znowu poczułem się jak we śnie, ale to nie był sen

Czemu więcej to z czasem jest mniej, jakby czas kurczył cel
Zakładam zegarek na rękę, z przekleństwem którym jest
Chcę wszystko mnożyć na potęgę, przyznam nie idzie źle
Znowu poczułem się jak we śnie, ale to nie był sen



Credits
Writer(s): Igor Bugajczyk, Przemyslaw Bychowski, Eugeniusz Kamil Pisarski, Antoni Kamil Nozynski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link