Bushido
Każdy z nas ma gdzieś w sobie to dobro
Gorzej, kiedy na tym cierpi nasza godność
Każdy też czasem musi się potknąć
Lecz tak, by za sobą nikogo nie ciągnąć
Nawet, kiedy znowu obraz traci ostrość
Dookoła każdy walczy o rozgłos
Ja na życie znalazłem swoją sposobność
Oddalam Twą wrogość, zamknięty jak biotron
Samotność, znam ją tak dobrze, że samej jej źle jest
Choć odtąd świadomy też jestem, że straciłem wiele
To w plecy tu raczej nie wieje
Ciągle pod górę jest, mam wrażenie
Zło niesie tu większe rażenie
A Ty notabene się tracisz jak we mgle
Może znajdę na to jeszcze jakiś plan B?
Jak na razie wszyscy jadą tylko one way
Słone krople w morzu potrzeb kruszą flaute
Skruszą pancerz, zdejmą chandrę
Sporo czasu przeleciało nam przez palce
Dziś wybaczam wszystko to, co było, padre
Wiem, przede mną jeszcze jest niejeden zakręt
Czy mam szansę, czy się sprawdzę?
Wszystko tu traci kontury, potrzebny nam jest jakiś reset
Grunt, żeby nie poddać się furii, kiedy słowo odbija się echem
Jak przestać mam w sobie to tłumić? Sami dla siebie jesteśmy kresem
Co jest cenne, to uchwyć
Choćbym pozostał tu jednym z ostatnich
I stanął sam kontra zło, wreszcie
Poczuję ulgę, nie mogąc nic stracić
Samotność obrócę w proch - hej, hej
Choćbym pozostał tu jednym z ostatnich
I stanął sam kontra zło, wreszcie
Poczuję ulgę, nie mogąc nic stracić
Samotność obrócę w proch - hej, hej
Mówili, że gwiazdy potrafią wskazać drogę
Dziś jakbym tu zastygł, przewidują tarotem
Przeźroczysty jak akryl, myśli wciąż w hipnozie
Żegnam się raz ostatni, nigdy Cię nie zapomnę
Nie czekam na śmierć, bo umieram tu co dzień
Jak nie przegra serce, nic nie zmieni Omen
W ostatniej butelce list rzucony w morze
Mimo samotności, charakter to oręż
Może dojdzie coś do głosu, nie wiem w jaki sposób
Lecz ostatnia umiera nadzieja
Nie odwrócę nigdy losu, więc próbuję jakoś się pozbierać
Kręci się koło fortuny, jakby nad wszystkim trzymało pieczę
Ciężko z letargu wybudzić ludzi
Co noszą wrogie intencje
Czy przyszłość pokażą mi runy?
Oby nic nie zawiodło mnie więcej
Każdy serce chce ukryć
Choćbym pozostał tu jednym z ostatnich
I stanął sam kontra zło, wreszcie
Poczuję ulgę, nie mogąc nic stracić
Samotność obrócę w proch - hej, hej
Choćbym pozostał tu jednym z ostatnich
I stanął sam kontra zło, wreszcie
Poczuję ulgę, nie mogąc nic stracić
Samotność obrócę w proch - hej, hej
Gorzej, kiedy na tym cierpi nasza godność
Każdy też czasem musi się potknąć
Lecz tak, by za sobą nikogo nie ciągnąć
Nawet, kiedy znowu obraz traci ostrość
Dookoła każdy walczy o rozgłos
Ja na życie znalazłem swoją sposobność
Oddalam Twą wrogość, zamknięty jak biotron
Samotność, znam ją tak dobrze, że samej jej źle jest
Choć odtąd świadomy też jestem, że straciłem wiele
To w plecy tu raczej nie wieje
Ciągle pod górę jest, mam wrażenie
Zło niesie tu większe rażenie
A Ty notabene się tracisz jak we mgle
Może znajdę na to jeszcze jakiś plan B?
Jak na razie wszyscy jadą tylko one way
Słone krople w morzu potrzeb kruszą flaute
Skruszą pancerz, zdejmą chandrę
Sporo czasu przeleciało nam przez palce
Dziś wybaczam wszystko to, co było, padre
Wiem, przede mną jeszcze jest niejeden zakręt
Czy mam szansę, czy się sprawdzę?
Wszystko tu traci kontury, potrzebny nam jest jakiś reset
Grunt, żeby nie poddać się furii, kiedy słowo odbija się echem
Jak przestać mam w sobie to tłumić? Sami dla siebie jesteśmy kresem
Co jest cenne, to uchwyć
Choćbym pozostał tu jednym z ostatnich
I stanął sam kontra zło, wreszcie
Poczuję ulgę, nie mogąc nic stracić
Samotność obrócę w proch - hej, hej
Choćbym pozostał tu jednym z ostatnich
I stanął sam kontra zło, wreszcie
Poczuję ulgę, nie mogąc nic stracić
Samotność obrócę w proch - hej, hej
Mówili, że gwiazdy potrafią wskazać drogę
Dziś jakbym tu zastygł, przewidują tarotem
Przeźroczysty jak akryl, myśli wciąż w hipnozie
Żegnam się raz ostatni, nigdy Cię nie zapomnę
Nie czekam na śmierć, bo umieram tu co dzień
Jak nie przegra serce, nic nie zmieni Omen
W ostatniej butelce list rzucony w morze
Mimo samotności, charakter to oręż
Może dojdzie coś do głosu, nie wiem w jaki sposób
Lecz ostatnia umiera nadzieja
Nie odwrócę nigdy losu, więc próbuję jakoś się pozbierać
Kręci się koło fortuny, jakby nad wszystkim trzymało pieczę
Ciężko z letargu wybudzić ludzi
Co noszą wrogie intencje
Czy przyszłość pokażą mi runy?
Oby nic nie zawiodło mnie więcej
Każdy serce chce ukryć
Choćbym pozostał tu jednym z ostatnich
I stanął sam kontra zło, wreszcie
Poczuję ulgę, nie mogąc nic stracić
Samotność obrócę w proch - hej, hej
Choćbym pozostał tu jednym z ostatnich
I stanął sam kontra zło, wreszcie
Poczuję ulgę, nie mogąc nic stracić
Samotność obrócę w proch - hej, hej
Credits
Writer(s): Przybylski Mateusz Michal, Sak Lukasz Filip
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.