Byle Do Piątku

Mój tata, kurwa mać, pije alkohol, a ja znowu siedzę sam
Jakbym był jakąś wywłoką i ciągnął od niego hajs
Ledwo styka mu na życie i wciąż narzeka na świat
Wieczorem siedzi na cipie i zeruje czteropak
Cały czas, mieliśmy być razem
Jak byłem mały parę lat widziałem mamę
Zostaliśmy we dwoje, ale to było kazane
Miał jeszcze tyle marzeń, a dzisiaj gapi się w ścianę

Byle do piątku
Byle do piątku
Tylko byle do piątku
Jak ten człowiek na dworcu
Tylko, że ma dach
Byle do piątku
Byle do piątku
Tylko byle do piątku
Przecież praca to rozwój
I ten ciągły brak

Wreszcie mamy ciepło, tak długo o tym marzyłem
Tato, powiedź mi po co chowasz wódkę przed synem?
Cały czas Cię widzę, cały czas w Ciebie wierzyłem
Wiem, że jest Ci przykro, ale sam sobie ładujesz sztylet
Chciałbym, żebyś wiedział, że nie chcę się z Tobą żegnać
Gdy wysiądzie Ci wątroba i rozdzieli nas karetka
Zawsze chciałem rapować, bo mogę się uzewnętrzniać
Bo życie mamy w prawdzie, a nie w jebanych butelkach

Wszystkie dragi, spliffy, butle i ten pierdolony syf
I rozmowy z kobietami, które nie kumają nic
I to gówno, które ciągnie tam gdzie serio nie chcesz być
Mhmm, a gdzie ty?
Te wszystkie dragi, spliffy, butle i ten pierdolony syf
I rozmowy z kobietami, które nie kumają nic
I to gówno, które ciągnie tam gdzie serio nie chcesz być
Gdzie w tym wszystkim kurwa jesteś ty?

Byle do piątku
Byle do piątku
Tylko byle do piątku
Jak ten człowiek na dworcu
Tylko, że ma dach
Byle do piątku
Byle do piątku
Tylko byle do piątku
Przecież praca to rozwój
I ten ciągły brak



Credits
Writer(s): Jarkko Tapani Paloviita, Jarkko Tapani Palovitta
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link