Szczypta szarych iskier

Kupuję w sklepach z używaną odzieżą
Wystarcza mi na wszystko
Próbuję patrzeć na to jasnym okiem
Ale ostatnio mi przykro

Jak przechodziłem przez ściany
Widziałem takie obrazy
Że nie uwierzysz mi za nic
Po proszkach z Internetu
Nie mogłem złapać oddechu
Wtedy do domu nad ranem

I nagle patrzę jak się na mnie patrzysz
Widzę jak robisz mi to w głowie widzę
Szare impulsy elektryczne myśli
Zasilają naszą szarą okolicę

Tylko czasami rozbłysnę
Jak ogniwo woltaiczne
Potem wychodzę na miasto
I ledwo idę
Na twojej szarej tęczówce
Szczypta szarych iskier
Co mi dają siłę
By istnieć

Cały dzień siedzieliśmy w ogrodzie
Dźwięk się układa we wzory
Na niebie jak cięte ostrym nożem
Towarowe ciężkie przeloty
Już nic nie musimy robić
Boże jak dobrze
Że to ty

Już nic nie musimy robić
Boże jak dobrze
Że to ty



Credits
Writer(s): Kamil Kryszak, Kuba Karaś, Piotr Rogucki, Wiktoria Jakubowska
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link