RŁ -
SYNKRETYZM
Ego
Co mnie nie zabija
Czyni mnie silniejszym
Czekam na gry końcu
Jako ten boss ostateczny
Dojdziemy do konfrontacji, nie zdążysz krzyknąć
Z tyłu słyszę wciąż dyszenie gdy próbują za mną biegnąc
Każdy jest tym co udaje, jestem legendą
Siły me nieubłagane, bo byłem przepowiednią
Mój głos dla każdego jest nektarem życiodajnym
Przybywając tutaj upuściłem bagaż z byciem słabym
A
On nadchodzi
Słyszę słabe głosy, które chcą się oswobodzić
On nadchodzi
Przekaz zgnije w Twoich uszach, już go nie zapomnisz
On nadchodzi
Efektem uczucie jakbyś znowu się narodził
Tak ten świat wygląda, nie żaden Matrix
Wszystko jest stworzone, żebym miał z czym walczyć
A
Wielki od skromnych początków
Wszystko co było za słabe, umarło w zarodku
Spluwę mam przed ziemią, już odbezpieczam
Tylko ja powodem dla którego się uśmiecham
A to wszystko tylko cytat, który stwórca mi napisał
Kiedy mój mózg mnie wyklinał, żebym z czystkami zawitał
Żebym w końcu się przywitał, żebym trochę pozabijał
Żebym trochę pozaliczał, żebyś w snach mógł mnie przeklinać
Przypał
A Ty znowu całkiem sam na tych ulicach kuzynie
Każdy człowiek jest osobno, łatwiej będzie do was strzelać
Postrzegasz mnie negatywnie, jednak czysto artystycznie
W mych legionów towarzystwie, nie mogę już dać im czekać
Bo uwielbiam wciąż się budzić jako najważniejszy w świecie
Kiedy w głowie gra melodia, dyryguje Terence Fletcher
Ja jak miś na Graduation, wzniosłość mój ruch
Nareszcie masz swą okazję, by majestat czuć
A
On nadchodzi
Słyszę słabe głosy, które chcą się oswobodzić
On nadchodzi
Przekaz zgnije w Twoich uszach, już go nie zapomnisz
On nadchodzi
Efektem uczucie jakbyś znowu się narodził
Tak ten świat wygląda, nie żaden Matrix
Wszystko jest stworzone, żebym miał z czym walczyć
A
Ciągle wbity wzrok przed siebie szukając kolejnych celów
Bo wybicie wszystkich wrogów mym naturalnym impulsem
Mym wybuchem, ładunkiem, tym co wciąż we mnie pulsuje
Jednak nie rozumiem czemu ciągle ląduję przed lustrem
Żeby mieć możliwość zrozumienia z czym się mierzysz
Dam Ci metaforę, zrozumie ją nawet ślepy
Gdybym miał kończyny związane do czterech koni
Odciąłbym jak Deadpool, nie umierałbym w agonii
Nie ma szans
To mój czas
Zaraz mój wulkan wystrzeli
Ja i me legiony jesteśmy wkurwe nienasyceni
Pragnę by o moim życiu, nauczono wszystkich ludzi
Macie wielki dar, życie w mojej rewolucji
Jak się znudzę, zniszczę świat, jak najbardziej malowniczo
Jako superhero muszę mieć też mocne intro
Czyni mnie silniejszym
Czekam na gry końcu
Jako ten boss ostateczny
Dojdziemy do konfrontacji, nie zdążysz krzyknąć
Z tyłu słyszę wciąż dyszenie gdy próbują za mną biegnąc
Każdy jest tym co udaje, jestem legendą
Siły me nieubłagane, bo byłem przepowiednią
Mój głos dla każdego jest nektarem życiodajnym
Przybywając tutaj upuściłem bagaż z byciem słabym
A
On nadchodzi
Słyszę słabe głosy, które chcą się oswobodzić
On nadchodzi
Przekaz zgnije w Twoich uszach, już go nie zapomnisz
On nadchodzi
Efektem uczucie jakbyś znowu się narodził
Tak ten świat wygląda, nie żaden Matrix
Wszystko jest stworzone, żebym miał z czym walczyć
A
Wielki od skromnych początków
Wszystko co było za słabe, umarło w zarodku
Spluwę mam przed ziemią, już odbezpieczam
Tylko ja powodem dla którego się uśmiecham
A to wszystko tylko cytat, który stwórca mi napisał
Kiedy mój mózg mnie wyklinał, żebym z czystkami zawitał
Żebym w końcu się przywitał, żebym trochę pozabijał
Żebym trochę pozaliczał, żebyś w snach mógł mnie przeklinać
Przypał
A Ty znowu całkiem sam na tych ulicach kuzynie
Każdy człowiek jest osobno, łatwiej będzie do was strzelać
Postrzegasz mnie negatywnie, jednak czysto artystycznie
W mych legionów towarzystwie, nie mogę już dać im czekać
Bo uwielbiam wciąż się budzić jako najważniejszy w świecie
Kiedy w głowie gra melodia, dyryguje Terence Fletcher
Ja jak miś na Graduation, wzniosłość mój ruch
Nareszcie masz swą okazję, by majestat czuć
A
On nadchodzi
Słyszę słabe głosy, które chcą się oswobodzić
On nadchodzi
Przekaz zgnije w Twoich uszach, już go nie zapomnisz
On nadchodzi
Efektem uczucie jakbyś znowu się narodził
Tak ten świat wygląda, nie żaden Matrix
Wszystko jest stworzone, żebym miał z czym walczyć
A
Ciągle wbity wzrok przed siebie szukając kolejnych celów
Bo wybicie wszystkich wrogów mym naturalnym impulsem
Mym wybuchem, ładunkiem, tym co wciąż we mnie pulsuje
Jednak nie rozumiem czemu ciągle ląduję przed lustrem
Żeby mieć możliwość zrozumienia z czym się mierzysz
Dam Ci metaforę, zrozumie ją nawet ślepy
Gdybym miał kończyny związane do czterech koni
Odciąłbym jak Deadpool, nie umierałbym w agonii
Nie ma szans
To mój czas
Zaraz mój wulkan wystrzeli
Ja i me legiony jesteśmy wkurwe nienasyceni
Pragnę by o moim życiu, nauczono wszystkich ludzi
Macie wielki dar, życie w mojej rewolucji
Jak się znudzę, zniszczę świat, jak najbardziej malowniczo
Jako superhero muszę mieć też mocne intro
Credits
Writer(s): R ł
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.