Żądza

Ten hajs tworzy nas
My tworzymy hajs
Chcemy u stóp świat
Chcemy ciągle brać
Chociaż tworzy to idiotyzm
Wiem jak można to pogodzić
Wybrać jedyną osobę, która tego nie zmarnuje
Lepiej oddać mi, obiecuję, gwarantuję
Ja nie chcę się dzielić
Ja nie chcę się zmienić
Chcę tylko zapewnić
By wszyscy słyszeli
Że nie chcę choć moment czuć jebanej biedy
Chcę mieć wszystkie ryby, chuj kładę na wędki
Że wszyscy są równi, tych durnych obietnic
To ja w takim razie pragnę być równiejszy
Chcę mieć każdą piękność
I to najlepiej od zaraz
Bo gdy widzę w końcu nagość
Skupiam na dwóch rzeczach naraz się
Tego właśnie chcemy
Duże domy, dobre fury, wszystko ma cenę jednakże
Walutą usługi są sekundy na zegarze

To nas łupi znów jak Goldberg
Czy warto marnować życie, żeby gonić jakąś forsę
Nie brzmi to zbyt efektownie
Papier ma nam pomóc w szczęściu, jest to zbyt niewiarygodne
To nas łupi znów jak Goldberg
Czy warto marnować życie, by być wciąż obserwatorem
Niszczy nas własny dorobek
Czy warto przekreślić czasy, gdy przed lustrem widniał człowiek

Zagryzasz znowu ten suchar, czy liczysz na lepszy żart
Siedzisz już na górze złota, czy nadal liczysz na fart
Poświęcisz szansę na życie, myśląc że masz ich aż nad
Czy posłuchasz dobrej rady, tylko podpisać ten pakt
Zrobisz tą parafkę szybko
I Twoje problemy znikną
Podpisz ładnie, albo brzydko
Pokieruj się intuicją
A ja wezmę wszystko, nie będę się dzielić
Odejdą problemy, mogę to zapewnić
Ja wezmę na barki wszystko czym się martwisz
Wszystko co Cię drażni, wszystko czym się chwalisz
Wystarczy spojrzeć w me oczy
Wypisane w nich dolary
Bądź spokojny gdy on skończy
Ten wzrok nie może Cię zdradzić

To nas łupi znów jak Goldberg
Czy warto marnować życie, żeby gonić jakąś forsę
Nie brzmi to zbyt efektownie
Papier ma nam pomóc w szczęściu, jest to zbyt niewiarygodne
To nas łupi znów jak Goldberg
Czy warto marnować życie, by być wciąż obserwatorem
Niszczy nas własny dorobek
Czy warto przekreślić czasy, gdy przed lustrem widniał człowiek

Przemyśl do momentu gdy przed domem się pojawię
Ja wpadnę, oddasz stawkę, koniec już wszystkich tłumaczeń
Co przeraża, co Cię boli, co problemem jest naprawdę
Bardzo prosta sprawa, którą chętnie Ci wyjaśnię
Dobrze trafiam w każdą możliwość zarobku
Mijając setki nagrobków
Jestem dobry, zły, brzydki
Nie obchodzą mnie krzyki i stosy afer
Mieć cel, nie pracę
I z kranu Walker
Rzucę Ci łopatę i cygaro odpalę



Credits
Writer(s): R ł
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link