Przy szosie na Augustów

Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na

Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na

Stacja przy szosie na Augustów
Noc, zima, mrozu dychy dwie
Ale otwarte, chociaż pusto
I nawet wysiąść nie chce się

Co z tego, trzeba zatankować
Pomimo śniegu, prosto w oczy
I braku ochoty na rozmowę
Z łazęgą, co się napatoczył

Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na

Z przyzwyczajenia spytał chyba
Czy jakiś grosik znalazłbym
W sumie to chciał mi umyć szyby
Lecz zamarzł płyn, to nie ma czym

Jak nie dam nic, to nie ma sprawy
Bo on i tak mi zdrowia życzy
A takich jak moje rękawiczek
To jak żyje, to nie widział nawet

Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na
Na-na-na, na-na-na

Przepraszam, wiem, że nie mam czasu
A potem rusza w swoją stronę
Przez szyby widzę, płacąc w kasie
Te jego plecy przygarbione

Kasjerka stwierdza, że faktycznie
Jest zimą problem z łazęgami
Zdejmuje z dłoni rękawiczki
Wrzeszczę, przez zaspy biegnę za nim

Biegnę za nim, biegnę za nim
Przez zaspy biegnę za nim
Biegnę za nim, biegnę za nim, biegnę za nim
Biegnę za nim, biegnę za nim, biegnę za nim



Credits
Writer(s): Piotr Bukartyk
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link