Mahatma Ganji

O ty skurwysynu kiedy wchodzisz mi na głowę
Licz się z tym że tuż pod spodem, masz wieczną świątynie z Bogiem
To jest łebku prosta matma, uleczam jak Mahatma
Pierdolony świat, pogrążony przez choroby
Działam niczym nawóz polny a wasze warzywa
Nadają się tylko na wóz klony, wywyższają się swawolą
Ciągle słyszę jak pierdolą, czego to zrobić nie mogą
A nie mogą zrobić nic

Nie potrzebuje plusów żeby wyjść na plus
Ani wspólnych mianowników aby się podzielić
Chuj w te korzenie z podziemi, lejąc chcą zaznaczyć teren
Pleni się chwastów plemię zaraz wszystkich ich wyplewię

Wspinam się na wyżyny siebie, by dotrzeć na szczyt
Skoro gówno w głowie masz, no to zamknij pysk
Wszędzie PASO-żytnie wszy, świat schodzi na psy
Ja go wyprowadzę, tylko pchełko podaj smycz

Chciałeś mieć w końcu jaja? TRANS-akcja się nie udała
To się nie kalkuje, składki na makulaturę
Plastik nie na recykling, a do wyjebania
Selekcja naturalna, gdzie są drzewa chuje??
Bronię lasów jak leszy a nie pierwszy lepszy
Czuje żywioły, naturalny geniusz literacki
Czujesz tą chemię między liryką i techniką?
Idą tu ze sobą w parze, dorośli a porównam do roślin
Wasze drzewo genealogiczne analogicznie odklejone niczym znaczek

Mnożę, licze dziele plony, działam na Ziemie jak nawóz polny
A wasze warzywa nadają się tylko na wóz
Klony wywyższają się swawolą
Ciągle słyszę jak pierdolą
Czego to zrobić nie mogą
A nie mogą zrobić nic

Wspinam się na wyżyny siebie, by dotrzeć na szczyt
Skoro gówno w głowie masz, no to zamknij pysk
Wszędzie PASO-żytnie wszy, świat schodzi na psy
Ja go wyprowadzę, tylko pchełko podaj smycz



Credits
Writer(s): Esprit Clever
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link