intro
Błądzę w swojej głowie, drogę zgubiłem już dawno
Próbuję odnaleźć siebie, ale wjebałem się w bagno
Bardzo chciałbym poznać prawdę, ale to jest niemożliwe
Bardzo chciałbym już spokoju, ale ciągle tracę siłę
Tyle masek - szczerze, sam już nie wiem, która jest prawdziwa
Tyle głosów w głowie, które mówią, że dłużej nie wytrzymam
Czemu wszyscy chcą oceniać, chociaż nic nie wiedzą o mnie?
Przejechałem się na wielu, nie zrobię tego ponownie
Czekam na ostatnie słowo, możesz na mnie wieszać psy
W swym żywiole niezawodny, zobaczymy kto jest zły
Nie boję się już opinii, wystaw mi ją jak fakturę
Cztery kilo w moim blancie, kurwa, znowu się znieczulę
Wszyscy wokół to aktorzy, grają swoje role stale
Ja wychodzę poza schemat, ale chyba znów się skażę
Tyle bodźców wokół, a chyba nic do mnie nie dociera
Latam wysoko nad niebem, ty przyrównaj mnie do zera
Nie chcę więcej słyszeć, chyba, że to będą kłamstwa
Nie chcę więcej widzieć, w szczególności to żadnego światła
Serio, męczy mnie codzienność i to nawet nie są żarty
Połączyłem parę faktów i dotarłem do tej prawdy
Bolą cię sukcesy innych, rzucaj we mnie przeszkodami
Nie zatrzymam się już nigdy, wybuchowy jak dynamit
Twa nienawiść mnie napędza, bezradność staje się faktem
Jak zapałka i benzyna, szkód nie cofniesz nawet wiatrem
To jest dopiero początek, a ty już nie dajesz rady
Pole bitwy, dwóch żołnierzy, jeden wyeliminowany
Ta gra nie jest taka łatwa, no bo to prawdziwe życie
Nauczyłem się już wiele i opanowałem psychę
Twój jedyny szczery uśmiech to porażki innych ludzi
Zaglądasz każdemu w życie, to serio, niepokój budzi
Skąd się bierze ta złośliwość? Skąd się bierze ta agresja?
Kwestia dowartościowania? To zostawia spory niesmak
Wróg na trzeciej, wróg na szóstej, na dziewiątej, na dwunastej
Rzucaj mi kłody pod nogi, ja odbiję je jak blaster
Każdy życzy powodzenia, dopóki się nie powodzi
Dobrze wiesz, że to już koniec tej nieudanej przygody
Ja od nowa robię wszystko, nie obracam się za siebie
Ty próbujesz mnie dogonić, no a czeka cię więzienie
Całe zło i grzechy dawno temu zostawiłem w tyle
Teraz pnę się tylko w górę, Eden czeka, ja już idę
Próbuję odnaleźć siebie, ale wjebałem się w bagno
Bardzo chciałbym poznać prawdę, ale to jest niemożliwe
Bardzo chciałbym już spokoju, ale ciągle tracę siłę
Tyle masek - szczerze, sam już nie wiem, która jest prawdziwa
Tyle głosów w głowie, które mówią, że dłużej nie wytrzymam
Czemu wszyscy chcą oceniać, chociaż nic nie wiedzą o mnie?
Przejechałem się na wielu, nie zrobię tego ponownie
Czekam na ostatnie słowo, możesz na mnie wieszać psy
W swym żywiole niezawodny, zobaczymy kto jest zły
Nie boję się już opinii, wystaw mi ją jak fakturę
Cztery kilo w moim blancie, kurwa, znowu się znieczulę
Wszyscy wokół to aktorzy, grają swoje role stale
Ja wychodzę poza schemat, ale chyba znów się skażę
Tyle bodźców wokół, a chyba nic do mnie nie dociera
Latam wysoko nad niebem, ty przyrównaj mnie do zera
Nie chcę więcej słyszeć, chyba, że to będą kłamstwa
Nie chcę więcej widzieć, w szczególności to żadnego światła
Serio, męczy mnie codzienność i to nawet nie są żarty
Połączyłem parę faktów i dotarłem do tej prawdy
Bolą cię sukcesy innych, rzucaj we mnie przeszkodami
Nie zatrzymam się już nigdy, wybuchowy jak dynamit
Twa nienawiść mnie napędza, bezradność staje się faktem
Jak zapałka i benzyna, szkód nie cofniesz nawet wiatrem
To jest dopiero początek, a ty już nie dajesz rady
Pole bitwy, dwóch żołnierzy, jeden wyeliminowany
Ta gra nie jest taka łatwa, no bo to prawdziwe życie
Nauczyłem się już wiele i opanowałem psychę
Twój jedyny szczery uśmiech to porażki innych ludzi
Zaglądasz każdemu w życie, to serio, niepokój budzi
Skąd się bierze ta złośliwość? Skąd się bierze ta agresja?
Kwestia dowartościowania? To zostawia spory niesmak
Wróg na trzeciej, wróg na szóstej, na dziewiątej, na dwunastej
Rzucaj mi kłody pod nogi, ja odbiję je jak blaster
Każdy życzy powodzenia, dopóki się nie powodzi
Dobrze wiesz, że to już koniec tej nieudanej przygody
Ja od nowa robię wszystko, nie obracam się za siebie
Ty próbujesz mnie dogonić, no a czeka cię więzienie
Całe zło i grzechy dawno temu zostawiłem w tyle
Teraz pnę się tylko w górę, Eden czeka, ja już idę
Credits
Writer(s): Jorge A Salinas Cisneros
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.