klątwa
Walczę sam ze sobą i nigdzie nie widzę końca
Przeraża mnie wizja kogo moja świadomość dziś spotka
I już nie będzie ucieczki, nic już nie obrócę w żart
Bo presja będzie za duża, jakby w żyłach płynął jad
Konfrontacja, której zawsze obawiałem się najbardziej
Chociaż konsekwencje i tak nie zrobią różnicy żadnej
Zderzenie z rzeczywistością, po entuzjastycznej chwili
Mimo ogromnego lęku, teraz już mnie nic nie zdziwi
Kiedy to się skończy? Gdzie jest wyjście? Co się ze mną stało?
Doskonale wiem, że życie nie będzie już takie samo
Samo, same, bez znaczenia
Sumienie wciąż mnie pożera
Próbuję pozbierać myśli
Ale słyszę same krzyki
Na ciele już tylko dreszcze
Wczoraj w cieniu, dzisiaj w świetle
Ciśnienie bardzo wysokie
Jakbym ładował naboje
Co to za sceneria wokół?
Zostanie tu tylko popiół
Nie poznaję już sam siebie
Ale przecież to już wiecie
Walczę sam ze sobą i nigdzie nie widzę końca
Przeraża mnie wizja kogo moja świadomość dziś spotka
I już nie będzie ucieczki, nic już nie obrócę w żart
Bo presja będzie za duża, jakby w żyłach płynął jad
Konfrontacja, której zawsze obawiałem się najbardziej
Chociaż konsekwencje i tak nie zrobią różnicy żadnej
Zderzenie z rzeczywistością, po entuzjastycznej chwili
Mimo ogromnego lęku, teraz już mnie nic nie zdziwi
Nie jestem szczery ze sobą, więc jak mogę byc' z innymi?
To jest moja spowiedź, przecież się od siebie nie różnimy
Hipokryta, kłamca, do cholery, co jest grane?
Kim ja byłem? Kim się stałem?
Nie tak sobie to wyobrażałem
Zmiany, zmiany, ciągle zmiany, no a nadal stoję w miejscu
Choć zrobiłem krok do przodu, tak i cztery dziury w sercu
Po co nam to wszystko? Przecież czas tak szybko mija
Jedna noc, jedna chwila i jedna szybka decyzja
I choć kłamstwo leczy rany, a ty masz mnie już za wroga
Chciałbym w końcu poznać prawdę, ale znowu gdzieś się chowa
Chowa-chowam, to jest moja zmora, bo też się ukrywam
I nie dopuszczam do siebie, że tę wojnę znów przegrywam
A jako, że poznałaś wszystkie moje osobowości
Nim skończy się czas, wykorzystaj mnie do granic możliwości
Walczę sam ze sobą i nigdzie nie widzę końca
Przeraża mnie wizja kogo moja świadomość dziś spotka
I już nie będzie ucieczki, nic już nie obrócę w żart
Bo presja będzie za duża, jakby w żyłach płynął jad
Konfrontacja, której zawsze obawiałem się najbardziej
Chociaż konsekwencje i tak nie zrobią różnicy żadnej
Zderzenie z rzeczywistością, po entuzjastycznej chwili
Mimo ogromnego lęku, teraz już mnie nic nie zdziwi
Przeraża mnie wizja kogo moja świadomość dziś spotka
I już nie będzie ucieczki, nic już nie obrócę w żart
Bo presja będzie za duża, jakby w żyłach płynął jad
Konfrontacja, której zawsze obawiałem się najbardziej
Chociaż konsekwencje i tak nie zrobią różnicy żadnej
Zderzenie z rzeczywistością, po entuzjastycznej chwili
Mimo ogromnego lęku, teraz już mnie nic nie zdziwi
Kiedy to się skończy? Gdzie jest wyjście? Co się ze mną stało?
Doskonale wiem, że życie nie będzie już takie samo
Samo, same, bez znaczenia
Sumienie wciąż mnie pożera
Próbuję pozbierać myśli
Ale słyszę same krzyki
Na ciele już tylko dreszcze
Wczoraj w cieniu, dzisiaj w świetle
Ciśnienie bardzo wysokie
Jakbym ładował naboje
Co to za sceneria wokół?
Zostanie tu tylko popiół
Nie poznaję już sam siebie
Ale przecież to już wiecie
Walczę sam ze sobą i nigdzie nie widzę końca
Przeraża mnie wizja kogo moja świadomość dziś spotka
I już nie będzie ucieczki, nic już nie obrócę w żart
Bo presja będzie za duża, jakby w żyłach płynął jad
Konfrontacja, której zawsze obawiałem się najbardziej
Chociaż konsekwencje i tak nie zrobią różnicy żadnej
Zderzenie z rzeczywistością, po entuzjastycznej chwili
Mimo ogromnego lęku, teraz już mnie nic nie zdziwi
Nie jestem szczery ze sobą, więc jak mogę byc' z innymi?
To jest moja spowiedź, przecież się od siebie nie różnimy
Hipokryta, kłamca, do cholery, co jest grane?
Kim ja byłem? Kim się stałem?
Nie tak sobie to wyobrażałem
Zmiany, zmiany, ciągle zmiany, no a nadal stoję w miejscu
Choć zrobiłem krok do przodu, tak i cztery dziury w sercu
Po co nam to wszystko? Przecież czas tak szybko mija
Jedna noc, jedna chwila i jedna szybka decyzja
I choć kłamstwo leczy rany, a ty masz mnie już za wroga
Chciałbym w końcu poznać prawdę, ale znowu gdzieś się chowa
Chowa-chowam, to jest moja zmora, bo też się ukrywam
I nie dopuszczam do siebie, że tę wojnę znów przegrywam
A jako, że poznałaś wszystkie moje osobowości
Nim skończy się czas, wykorzystaj mnie do granic możliwości
Walczę sam ze sobą i nigdzie nie widzę końca
Przeraża mnie wizja kogo moja świadomość dziś spotka
I już nie będzie ucieczki, nic już nie obrócę w żart
Bo presja będzie za duża, jakby w żyłach płynął jad
Konfrontacja, której zawsze obawiałem się najbardziej
Chociaż konsekwencje i tak nie zrobią różnicy żadnej
Zderzenie z rzeczywistością, po entuzjastycznej chwili
Mimo ogromnego lęku, teraz już mnie nic nie zdziwi
Credits
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.