W Nienawiści

Nienawidzę hejterów, znawców Cogito, co pierdolą na forum, a w domu zasypiają z płytą
A chuj z tym, to sobie wyjaśnimy w czyśćcu, za życia sorry, żaden z was nie będzie na moim miejscu
Nienawidzę raperów za hipokryzję w wersach, za to, że nie są naprawdę tacy jacy są w tekstach
Nienawidzę szpanerstwa, tworzenia na pokaz, pierdolenia o furach, dupach, kokainie i blokach
Nienawidzę skrytojebców za chamstwo gości co ruchają bladzie nieprzytomne po alko
Nienawidzę zazdrości, lepiej wkurwienie odstaw, każdy ma coś czego nikomu nie uda się dostać
Nienawidzę kłamców, typów co są w stanie braci przekręcić dla hajsu
Nienawidzę zbawców, mądrali co myślą, że intelekt świadczy o tym co czytali i czy są oczytani

Nienawidzę dziennikarzy to proste, przynajmniej my nie zarabiamy tu czyimś kosztem
Sobie zaoszczędź z prasy to mam ubaw, raz piszą o mnie geniusz, raz robią ze mnie ćpuna
Nienawidzę jak pytają ile sprzedałem płyt, sprzedał tu to się Saleta wchodząc z Najmanem w ring
Kto dziś dostanie w ryj wybacz mi nie ja dzięki, wolę boksera bez jaj z kickbokserem bez nerki
Nienawidzę gdy mróz za oknem -20, ludzie sterczą jak sople
To przez klimat, taka prawda ziom, dla pieniędzy prawie każdy zajebałby z zimną krwią
Nienawidzę drogich ubrań i to chyba od dziecka
Nienawidzę ich bo stale na nie panie mnie nie stać

Nienawidzę kurestwa, tu jedyna magia
Tu chujem na czole, w myślach kreślony diagram
Nienawidzę psów, organów władzy za te przeszukania i w jakim stanie zostawili mi chatę
Chamy nic na mnie nie macie prosto w oczy mi patrz
Szczerze, jak mam siedzieć, pójdę siedzieć za rap
Nienawidzę agresji, choć bywam agresywny że kurwa rozpierdolił bym to kurwa
Od początku do końca kurwa mać
Zajebał bym damskich bokserów za agresję

Za to, że alko zmienia nagich dżentelmenów w bestie
Jak nie rząd, ja odetnę pedofilom jaja
Jesteś prawdziwym ojcem, zrobisz ze mną ten zamach
Zakopał bym konfidentów, wybaczysz, ale nie ma szacunku bez szacunku do braci
Bracie wszystkich pod ścianę, zamień mózgi tym błaznom
W lepki czerwony atrament lub poderżnij im gardło
Utopił bym każdego biurokratę, nie po to dał nam Bóg, umysł, pióro i papier
Oburącz w japę cegłą, nogi zalane betonem, pójdziesz na dno tak prędko jak cycki Ewy Sonnet
Rozkurwiłbym sejm, senat, sen zmienia
Treść debat, wiem miewam to co każdy, czyli strach wśród domniemań, gdzie płacz i gangrena czyli świat bez imieniam, co kumuluje w nas wstyd zajebałbym

Zajebał bym polski rap pełen bredni, proroków co do dziś nie wyrośli z osiedli
Aroganci, no który wozi się jak z mafii
Podpicowani mc każdy gówno potrafi
Zakopałbym tych, co robią na kolei
Dla losów kolei trzeba mieć nie po kolei
Łyknij cole i zjedz coś jak dojedziesz to nocą, dla mnie skrót PKP znaczy "Pytam Kurwa Poco"
Utopił bym te mordy z telewizji, czy wyglądam na durnia i kto tu jest naiwny

Co cię wkurwia sam powiedz se abonent pod napel
Wolę porno, a redaktorom long dong na mordę
Rozkurwił bym stan dróg i drogowców, służby porządkowe post jebanych zomowców
Mam załogę co może tu straty wyrównać, więc unieś ziom głowę i powiedz co Cię wkurwia



Credits
Writer(s): Adam Ostrowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link