Zalosny Wieczor Z Czarnoksieznikiem

Skoro uważasz za geniusz moje błędy
Nie będę o nich mówił - i słusznie
Ty masz suknię królewny
Ja mam magiczną różdżkę

Pójdziemy do ogrodu czuć miętę
Dziś nie mogę, ale kiedyś na pewno
Pudendę mam teraz al dente
Lecz okazji jeszcze będzie pełno

Na razie swą obwieszczam moc
Musorgski mi w domyśle gra
Zanim się skończy noc
Stworzę pomnik albo dwa

Zagrzebany w mlecznej mgle
Uniosę i ruszymy w bój
Nigdzie nie zaciągniesz mnie
Mam sabat na najwyższej z gór

Najwyższej z gór, najwyższej z gór
(Najwyższej z gór, najwyższej z gór)
Najwyższej z gór

Nie tłumacz, nie jestem idiotą
Że pięknie słońce błyszczy
Ty zmieniasz bieliznę na skąpą
Ja zmieniam jałowe umysły

Ogólne napięcie się zwiększa
Krew wsiąknie w leniwą glebę
Jeśli wątpisz w mój potencjał
To spójrz, jak zmieniłem ciebie

Ugodził cię strzały grot
A ja jestem i mnie nie ma też
Jak Schrödingera kot
Gdy ty to wściekły Pawłowa pies

Wysuszyłem wszelki tusz
Pracowałem wiele dni
Możemy iść tam tylko już
Gdzie Iwan Groźny w słońcu lśni

W słońcu lśni, w słońcu lśni
(W słońcu lśni, w słońcu lśni)
W słońcu lśni

O tak, nabuzowany po brzegi
O tak, nie trafiam w klawisze
O tak, i właśnie wtedy
O tak, mi się najlepiej pisze

O tak, nie dowiesz się po co
O tak, bo się na tym nie znasz
O tak, manifest, odezwa
O tak, sztuka, poezja

Sztuka, poezja
Sztuka, poezja
Sztuka, poezja
Sztuka, poezja



Credits
Writer(s): Afro Kolektyw
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link