Mezalianse

Byliśmy kiedyś na takiej domówce słuchaj
Gdzieś już nie pamiętam, na Wilanowie z takim holem wielkim
Marmurowy dom, złote klamki wgl wiesz
U jakiegoś Niemca jak się okazało
Byliśmy tam z koleżankami i na początku
Ah to opowiem ci po kawałku

Anonimowi mieliśmy przygody non profit
Świat się wtedy kończył prawie każdej nocy
Samoloty, kiedy fruniesz nie patrzysz pod nogi
A za tych co nie mogą z flachy lane jest na chodnik
Startowaliśmy przegrani odsunięci
Obok biegli zahipnotyzowani konsumenci
Tak beznadziejnie śmieszni w tej swojej wierze w prestiż
Postacie pokrzywione wymyślaniem lepszej wersji siebie
Dla nich my jak brudne psy, a między nami dźwiękoszczelna szyba
Wzajemnej niechęci, a porozumienia nić
W pożądliwych spojrzeniach tylko widoczna była
Marzyły nam się mezalianse
Bywaliśmy na domówkach u bogatych cip
Nas było stać na chamstwo, je na każdą zachciankę
Lecz nie byliśmy gotowi na prawdę pstryk

Skończ grać zanim zniszczysz siebie
Po drugiej stronie trawa zawsze piękniej zielenieje
Zapomniał o tym ten idiota Martin Eden
Tylko Ty o sobie wiesz ile musisz wiedzieć
Skończ grać zanim zniszczysz siebie
Po drugiej stronie trawa zawsze piękniej zielenieje
Zapomniał o tym ten idiota Martin Eden
Tylko Ty o sobie wiesz ile musisz wiedzieć

Zachwycały nas ich ciała opalone
A je nasza zdolność żeby łamać to co ustalone
Tak się ślizgaliśmy po fasadach ego
Stykając się materią, do duszy zbyt daleko
Okruchy tamtych nocy czasem chlupią pod dywanem
Kiedyś tak na szybko i niechlujnie posprzątane
A to ciekawa akcja, choroba wielkich miast
Jak wenecki bal, kolorowa maskarada
Głupi człowiek, uzależniony od lustra
To co w nas poblokowane to najbardziej wkurwia
Kiedy jest otwarcie manifestowane
Choć nie wiemy czy to prawda czy kolejny wałek
Trza mieć tupet i pokorę
To pierwsze, by po prostu pytać
Drugie żeby przyjąć odpowiedź
Bo człowiek to jest człowiek, tylko i aż
Wie o Tobie tyle co o sobie i tak

Skończ grać zanim zniszczysz siebie
Po drugiej stronie trawa zawsze piękniej zielenieje
Zapomniał o tym ten idiota Martin Eden
Tylko Ty o sobie wiesz ile musisz wiedzieć
Skończ grać zanim zniszczysz siebie
Po drugiej stronie trawa zawsze piękniej zielenieje
Zapomniał o tym ten idiota Martin Eden
Tylko Ty o sobie wiesz ile musisz wiedzieć

Oni byli nas ciekawi, my ich też
Patrzyłyśmy na nich jak na zadufanych zapatrzonych w cash
Prawda taka, że kompleksy, że go mieli, a my nie taki wkręt
Lepiej było pokazywać Be girl stand, że we mnie gniew
Pamiętam jak chciałam powiedzieć co wiem do mędrca
Banana lepiej nie gadać z sensem
To ma być zabawa udawaj głupią kurewke mała
Do pana może łasić się tylko popularna łania
A te dzieci pochowane w bramach
Są do śmiania albo do litowania
Jak idzie o spełnienie potencjału, małolata się śmieje ostatnia
Te spotkania by umacniać hierarchizacje świata
Palącą stosy w baniach naszych starych
Po oporze już skumałam
Że podział se robię sama i kompleksy i urazy
No i w końcu się otwarłam, jak tymbarka bez embarga
Żyję, mniej krytykowania, bo kocham się sama
I jak się nie znasz sam i nie kochasz, to dopiero jest mezalians

Skończ grać zanim zniszczysz siebie
Po drugiej stronie trawa zawsze piękniej zielenieje
Zapomniał o tym ten idiota Martin Eden
Tylko Ty o sobie wiesz ile musisz wiedzieć
Skończ grać zanim zniszczysz siebie
Po drugiej stronie trawa zawsze piękniej zielenieje
Zapomniał o tym ten idiota Martin Eden
Tylko Ty o sobie wiesz ile musisz wiedzieć

No i było tak, że jak oni poszli se
Stary poszli na jointa całą tą ferajną do kibla
Żeby nie dać nam zjarać bucha. Czaisz?
Tak, ukryli się u siebie w kiblu we własnym domu
Żeby nam nie dać bucha
A w tym czasie, jak oni tam smażyli, to nasze koleżanki
Zresztą świetne, robiły striptiz, kurwa
Bo se graliśmy w butelkę z nudów, nie?
To było coś
Potem mnie ścigał z bejsbolem ten Niemiec, ale to już inna historia



Credits
Writer(s): Jakub Franciszek Knap, Anna Maria Wilczkowska, Mariusz Klosiewicz, Marcin Przybylowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link