Uważność

Koniec końców, człowieniu

I znów kolejny miejski ruch
Manewr jadę se na Mokotów
Przystanek, palę - buch, buch
Dalej spacer, mijam działki Jordanek
Rzadko mi się zdarza, żebym gdzieś nie zdążył
Jak ustawka mi wypada to mam szereg łączy
Poza godzinami szczytu
Obok tego cyrku na spokojnie robię se na mieście szponty
Identycznie jak znajomi hiphopowcy
Znamy takie ośki, że zabłądzisz
Drogowskazy są na murach, znaczy, że nasi tu byli
Ktoś to przecież musiał wcześniej zbombić
Miejska baśń, która wiedzy mi dostarcza
Starsi wiedzieli, uratuje nas farba
Dla gamoni funta kłaków nie warta
Dla swoich trop pewności, że się tutaj ogarnia

Uważność jest filarem wolności
Nie mogę jej tracić nawet na moment
W tej plątaninie zależności
Kontrasty są jaskrawe, a trasy ustalone
Uważność jest filarem wolności
Nie mogę jej tracić nawet na moment
W tej plątaninie zależności
Kontrasty są jaskrawe, a trasy ustalone

Tranzyt crew miało hasło pierdol renomę
Wciąż międzymiastowe bez pieniędzy na drogę
I roczny niewidoczny na mieście na co dzień
Kanarom powtarzam, że bilety są za drogie
A wpadam na nich rzadko przez ich buty i oczy
Wysiadam z tramka, zanim skurwiel tu wskoczy (siup)
Dla mnie przesiadka to element przygody
Się nie spieszę, wyjmę zeszyt i napiszę se o tym
Szukam istoty i zadaję pytania
Miasto daje odpowiedzi, starczy trochę poczekać
Zawsze tropem człowieka, choć często przesłania
Go blask neonowej reklamy na sklepach
Nie, nie świruję detektywa
Wręcz odwrotnie, choć się w ogóle nie ukrywam
Mam dwa metry, ale potrafię znikać
Miejski zwierz, nieuchwytny, jak ten co po Wiśle pływa

Uważność jest filarem wolności
Nie mogę jej tracić nawet na moment
W tej plątaninie zależności
Kontrasty są jaskrawe, a trasy ustalone
Uważność jest filarem wolności
Nie mogę jej tracić nawet na moment
W tej plątaninie zależności
Kontrasty są jaskrawe, a trasy ustalone

Szukaj klucza równolegle do niepodległości
Się nie przetnie, ale może o to chodzi
To idzie w parze, jak stąd do wieczności
W sercach ludzi dobrej woli, w których zło nie gości
Przez ulicę mam krok do przyjaciela
Jak z NIK-u do ambasady Izraela
Ty, co nas chce rozerwać, a co nas zbliża
I co ludzi tutaj złością cwaną zasrywa
Deweloper zgarnia siano, chaty w kredytach
Każdy karierowicz się jak balon nadyma
Bez przerwy działa wredny plan Balcerowicza
W baniach niezła kicha, dla chama pełna micha
Dla ziomala jasna sprawa, bo to zbyt wyraźne
Dla ziomala dłoń pomocna, dobre słowo, bo to ważne
Jak to wiesz to trza działać, no bo kurwa po co patrzeć?
Jak to wiesz, no to zdrówka i wytrwałości w walce

Uważność jest filarem wolności
Nie mogę jej tracić nawet na moment
W tej plątaninie zależności
Kontrasty są jaskrawe, a trasy ustalone
Uważność jest filarem wolności
Nie mogę jej tracić nawet na moment
W tej plątaninie zależności
Kontrasty są jaskrawe, a trasy ustalone



Credits
Writer(s): Jakub Franciszek Knap, Mariusz Klosiewicz, Marcin Przybylowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link