Abstynent

Najlepiej być abstynentem, trzymam się tego trendu
Przynajmniej nie muszę po imprezie szukać zębów
Jim Beam, gin, tonic, Cin Cin, burbony
Pięść, noga, twarz, brzuch to wpierdol od ochrony

Znam laskę niby do rany przyłóż
A najebana Ci rozwali kufel na ryju
To Teofilów świat tu wychodzi naprzeciw
Mamy weed, mamy beef, tale na wódę z mety
Ziom próbował się zaszyć, bo go alkohol zmieniał
I zamiast siedzieć w domu to śmigał po burdelach
Masz ostatni lot trzmiela zamiast Al-Anon, anal no to chlup za Esperal

Akurat ojciec kolegi tak nienawidził wódy
Pochłaniał denaturat, spiryt, płyny jak perfumy
Tak wychowują kluby, gdy świat należy do nas
Są tacy gdy brak wódy wpierdolą dezodorant
U niektórych dziewczyn po drugim głębszym
Odzywa się grzech, to sygnał by się popieprzyć
Z byle lepszym, z byle pierwszym
Ale na imprezie zamiast do miasta, do zarzyganych leszczy
Wstyd, przy tych najebanych mordach
Z zagubionych rzeczy można by otworzyć lombard
Klucze, portfele, miliony komórek
Dowody, paszporty, za to kieliszki w górę

I jeden głębszy, drugi głębszy
Za wszystkich co lubią walić wódę z butelki
Trzeci głębszy, ej co to dla nas
Czwarty głębszy za zdrowie gospodarza i
Piąty głębszy, szósty głębszy
Za zdrowie pijanych, wiecznie chętnych dziewczyn
Siódmy głębszy i masz zombie za drin
Tylko proszę Cię nie dzwoń do mnie jak zgubisz film
Abstynent



Credits
Writer(s): Adam Ostrowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link